Jedno z przysłów mówi tak: "Miłość to uczucie złote, z mądrego człowieka zrobi idiotę". Na ile to prawda a na ile to tylko takie ludzkie gadanie? Okazuje się, że jak to z przysłowiami bywa, ziarenko prawdy w nich tkwi, w tym również. Nie szukając daleko, w rodzimym ogródku psychiatrii, psychiatra Tadeusz Bilikiewicz stwierdził, że „stan zakochania to ostra psychoza na tle seksualnym”. Coraz więcej badaczy podkreśla, i ja się również do tej opinii przychylam, że najbardziej seksualnym i erotycznym organem naszego ciała jest mózg.
Rozdział drugi opowieści to czas, w którym doskonale zaczynamy zdawać siebie sprawę z wad naszego obiektu uczuć, a motyle uciekły…. dr Michael Liebowitz, psychiatra z Columbia University, autor książki „Chemia miłości” w latach 80. przekonywał, że zakochany mózg produkuje substancje, które wpływają na nasze emocje i nastroje. Jednym z takich związków chemicznych pojawiających się w mózgu osób zakochanych są właśnie fenyloetyloaminy. Substancje te z jednej strony pomagają radzić sobie ze stresem, wywołują euforię i zwiększają pewność siebie, ale – z drugiej – są przyczyną bezsenności i braku apetytu, a także utrudniają koncentrację. Zakochani, których organizm produkuje dużo tych substancji, są na swojego rodzaju narkotycznym haju. Mogą nie spać ani jeść całymi dniami, nie czują też zmęczenia. Ich mózg działa na przyspieszonych obrotach i nie odbiera sygnałów ze świata zewnętrznego. Do szczęścia potrzebują tylko silnej dawki fenyloetyloamin, a te są wydzielane na widok ukochanej osoby, na dźwięk jej słów czy dotyk. Substancje te zdaje się odgrywają kluczową rolę w przypadku rozwodów: według statystyk najwięcej par rozstaje się właśnie po trzech, czterech latach- co jest silnie skorelowane z czasem działania fenyloetyloamin.
Dane GUS wskazują, że w Polsce najwięcej (niemal 25 proc.) rozwodów przypada na pierwsze cztery lata małżeństwa, a kolejne 20 proc. związków rozpada się między piątym a dziewiątym rokiem wspólnego pożycia. Przypadek? Zanim jednak się zakochasz, wiedz, że jest to stan, który może przysporzyć tobie kłopotów w życiu, gdyż jak wykazała doktor Pat Mumby z Loyola University Chicago u zakochanych wzrasta stężenie dopaminy, która wywołuje euforię, oraz adrenaliny i noradrenaliny, które przyspieszają tętno i dają uczucie dziwnego niepokoju. Badania rezonansem magnetycznym ujawniły także, że u zakochanych wyjątkowo aktywny jest obszar mózgu, który intensywnie pracuje także u osób z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (detektyw Monk). Te wyniki mogą wyjaśniać, dlaczego w stanie zakochania nie możemy skupić się na niczym innym niż na partnerze i dlaczego to on zaprząta wszystkie nasze myśli i działania. Liczne badania potwierdzają, że ludzie pozostający w udanych związkach cieszą się lepszym zdrowiem, żyją dłużej i są szczęśliwsi, więc kochajmy (się) na zdrowie!