Polska najmocniejsza w Europie Środkowej w sektorze technologii finansowych. Firma konsultingowa Deloitte obliczyła wartość rynku fintech w Polsce na ponad 850 mln euro wobec 2,2 mld euro w całym regionie.
Sektor technologii finansowych czyli fintech w Polsce jest najmocniejszy w Europie Środkowej. Należą do niego zarówno startup-y technologiczne oferujące rozwiązania cyfrowe dla klientów i biznesu, jak i banki z ofertą produktów oraz usług mobilnych, stojące technologicznie na znacznie wyższym poziomie niż ich zachodni odpowiednicy. Firma konsultingowa Deloitte obliczyła wartość rynku fintech w Polsce na ponad 850 mln euro wobec 2,2 mld euro w całym regionie. Polskie fintechy działają w obszarze płatności, pożyczek, zarządzania finansami, cyberbezpieczeństwa i analityki danych. Brakuje natomiast rozwiązań dotyczących obszaru ubezpieczeń i zarządzania aktywami. Rynek cały czas ewoluuje i coraz większego znaczenia nabiera współpraca banków i młodego sektora technologicznego.
Globalne inwestycje w podmioty fintech dokonane przez światowe fundusze typu venture i corporate osiągnęły w zeszłym roku rekordową sumę prawie 39 mld dol. Niestety inwestycje w polski rynek mają ciągle charakter symboliczny, a ponad 60 proc. polskich startup-ów utrzymuje się wyłącznie ze środków własnych. W takich warunkach odniesienie sztandarowego sukcesu, którym byłoby uzyskanie przez polskich reprezentantów fintech statusu jednorożca, czyli firmy wartej więcej niż 1 mld dol. jest niezmiernie trudne. Udało się to m.in. Szwecji, (Klarna), Holandii (Ayden) a nawet Estonii (TransferWise). Większą szansę na to mają startup-y funkcjonujące na rynku międzynarodowym i posiadające takich właśnie klientów. Polskie firmy umiędzynarodawiają się dość wolno, choć trzeba przyznać, że ok. połowa polskich fintechów już eksportuje. Znacznie lepszym rozwiązaniem może być strategia, która od początku celuje w rynek międzynarodowy jak ma to miejsce chociażby w przypadku niemieckiego Kreditechu. Do tego trzeba jednak zagranicznych talentów, które znają kulturę i uwarunkowania innych rynków. A te Polska przyciąga słabo. Lepszą ofertę pod tym względem mają kraje bałtyckie, a najwięcej utalentowanych pracowników wciąż wysysa Londyn. W naszym kraju, zdaniem analityków firmy Accenture, brakuje aktywnego otwarcia na światowe talenty i narzędzi przeciwdziałania ich emigracji.
Patrząc na polski sektor fintech warto jednak podkreślić pozytywne zmiany. Należy do nich coraz bardziej wspierająca rola regulatora rynku czyli Komisji Nadzoru Finansowego, w której ostatnio powołano do życia Departament Innowacji Finansowych Fintech, co ułatwi komunikację między przedstawicielami sektora i przyśpieszy proces uzyskiwania licencji. Przedstawiciele sektora oczekują liberalizacji wymogów prawnych w formie tzw. piaskownicy regulacyjnej. To ważne elementy budowy w Polsce technologicznego hubu, który wspiera także Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz transze finansowe Polskiego Funduszu Rozwoju. Przybywa ułatwień, wciąż jednak mają one charakter odcinkowy nie tworząc spójnego ekosystemu obszaru fintech - wynika z analizy Krajowej Strategii Fintech.
Typowy polski startup technologiczny zatrudnia co najwyżej kilku pracowników. Wynika to ze wspomnianych ograniczeń w finansowaniu. Dlatego też niewielu udaje się przetrwać zalążkową fazę rozwoju. Można próbować zdobyć środki poprzez platformy crowdfundingowe lub modną, ale obarczoną ryzykiem emisję tokenów (tzw. initial coin offering) w oparciu o technologię blockchain. Trzeba jednak dysponować modelem biznesowym, który będzie można zmonetyzować, a jest to możliwe jeśli firma odpowie sobie i inwestorom na kluczowe pytanie – jaki problem klienta rozwiązuje mój produkt lub usługa. Największe powodzenia w prowadzeniu startup-ów mają osoby z doświadczeniem w firmie rodzinnej lub korporacji – właśnie 80 proc. firm w fazie ekspansji (a więc generujących przychody) ma takich założycieli. Firmy te zaczynają zatrudniać już pracowników i są w stanie wypłacać im wynagrodzenie. Poszukują programistów, sprzedawców i marketingowców. Wyzwaniem jest zdobycie pracowników z doświadczeniem z innych rynków i kultur, bo mniej niż jedna trzecia z polskich fintechów zatrudnia obcokrajowców. W Londynie czy Dolinie Krzemowej firmy angażują ich dwukrotnie więcej, a wśród wielu firm technologicznych założycielami są właśnie obcokrajowcy.