Czy wiesz, że już kilkumiesięczne dziecko potrafi liczyć? To znaczy, odróżniać pojedynczy obiekt od takich samych obiektów występujących w liczbie mnogiej. Udowodniono również, że niemowlaki dokonują ocen społecznych – pozytywnie oceniają pomaganie, a utrudnianie – negatywnie. Potencjał ludzkiego mózgu jest ogromny i nadal nie do końca poznany. Jednak to, co dla nauczycieli jest ważne, to świadomość tego, że każdy człowiek jest indywidualnością, która może wnieść w życie społeczne coś wartościowego.
Współcześnie prężnie rozwijająca się pedagogika, czerpiąc z wiedzy i doświadczeń wielu nauk, m.in. medycyny (psychiatrii, neurologii, okulistyki itp.), psychologii, językoznawstwa, antropologii kulturowej, daje podstawy do tego, by w edukacji, oświacie, szkole wprowadzać zmiany sprzyjające rozwojowi humanistycznego podejścia do człowieka, zwłaszcza dziecka.
Dziecko izolowane separację może odczuwać dwojako: albo doświadcza tego, co przynależy "elicie", albo ma poczucie wykluczenia, życia w "getcie", w którym nie przysługują mu dobra zarezerwowane dla przedstawicieli społeczeństwa "normalnego", czyli zdrowego, szczęśliwego, żyjącego dostatnio.
Dlatego też zrodziła się myśl tworzenia klas/grup integracyjnych, które mogą zastąpić segregacyjną politykę szkół specjalnych. Stale pogłębiającemu się procesowi integrowania zróżnicowanego społeczeństwa służyć ma – w zamyśle opracowań teoretycznych – edukacja inkluzywna (inkluzyjna), czyli włączająca. Jest to taka edukacja, w której rywalizację zastępuje współpraca, agresywne uprzedmiotawianie dziecka przez nauczyciela – podmiotowe podejście, które wymaga taktu i elastyczności, wypełnione szacunkiem, życzliwością i tolerancją.
Różnorodność uczniów – zasób wspierający naukę
Pedagogika włączająca jest otwarta na potrzeby edukacyjne uczniów, nie tylko tych z udokumentowanymi niepełnosprawnościami lub napotykających trudności w nauce. Szkoła, w której króluje inkluzja, nastawia się na rozwój – niekończący się proces uczenia się i uczestniczenia wszystkich uczniów w edukacji. Tutaj każdy uczeń doświadcza akceptacji i szacunku ze względu na to, jakim jest.
Dzieci mają indywidualne potrzeby, wymagania, oczekiwania. Różni je też kondycja fizyczna, potencjał intelektualny, duchowość, wrażliwość… Niektóre wolą przebywać same niż w grupie, innym – towarzystwo przysparza cierpień. Są takie, które rozkwitają, wyróżniając się na tle grupy, ale też takie, które wolą pozostać niezauważone. Ten indywidualizm uczniów w edukacji włączającej postrzegany jest jako bogactwo – ich zasób, który wspomaga naukę.
Nowe technologie w służbie edukacji włączającej
Warto również zwrócić uwagę na użycie nowych technologii. Inkluzja dziecka z dysfunkcją może, na przykład, polegać na tym, że zamiast pisania ręcznego będzie w pierwszej kolejności uczyć się klikać. Być może wraz z dojrzewaniem pojawi się chęć opanowania pisma ręcznego. Również klasyczne papierowe lektury mogą być zastępowane przez teksty cyfrowe, a nawet audio, zaś zeszyty i tradycyjne notatki, niestety nadal często dyktowane przez nauczycieli, mogłyby zastąpić cyfrowe zapisy w postaci fotografii, chociażby wizualizacji powstałej w czasie zajęć, filmu dokumentującego np. odgrywaną dramę, pliku zapisanego dyktafonem.
Najwyższy też czas wykorzystywać w edukacji komunikatory internetowe z możliwością widzenia się przez kamerę w czasie rzeczywistym. Byłoby to idealnym rozwiązaniem dla dzieci, które z powodu choroby muszą przebywać w izolacji, poza szkołą, w domu, sanatorium, szpitalu.
Wolontariat – oto jest wyzwanie
Wyzwaniem dla szkoły, która chce prowadzić edukację włączającą, jest wolontariat! W placówkach prowadzonych przez organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, na przykład kluby czy świetlice środowiskowe, wolontariusze są stałymi współgospodarzami. Natomiast w polskich szkołach trudno o takie wzorce dobrych praktyk, a to wolontariusze mogliby spełniać doraźnie rolę osoby pomagającej dziecku z dysfunkcją. Takie działanie wpłynęłoby na większe poczucie bezpieczeństwa wszystkich osób zaangażowanych w edukację inkluzyjną.
Wnioski z badań mózgu człowieka nauczyciel może wykorzystać w praktyce
Odmienność reagowania dziecka od dorosłego na – wydawałoby się - takie same bodźce wynika z poziomu rozwoju mózgu. To od funkcjonowania struktur mózgowych zależy, jak się rozwiną umiejętności rozpoznawania emocji – zarówno swoich, jak i tych pojawiających się u ludzi z otoczenia. Od mózgu też zależy zdolność do nazywania emocji, ich okazywania, oceny i klasyfikowania, a w konsekwencji do tego, jakie skrypty utrwalą się w mózgu człowieka, zwłaszcza dziecka, i w jaki sposób wpłyną na rozwój zdolności poznawczych dojrzewającego człowieka i w ogóle na jakość jego całego, statystycznie coraz dłuższego życia.
Badania mózgu człowieka żyjącego aktywnie dostarczają dziś takiej wiedzy, która właśnie przez pedagogów powinna być wykorzystywana w codziennej praktyce. Nie tylko w pracy nad sobą, ale również w kontaktach z dziećmi. Zwłaszcza przy pomaganiu im w nabywaniu tego, co najważniejsze, ale często i najtrudniejsze do opanowania, a niekiedy wręcz niemożliwe - umiejętności zarządzania emocjami, właściwego ich wykorzystywania. "Właściwego", czyli dla siebie, dla własnej korzyści, a nie przeciw sobie i innym istotom żywym.
Postulaty edukacji włączającej
Niestety, dziś, po dwudziestu pięciu latach od uchwalenia Deklaracji UNESCO z Salamanki, formułującej podstawowe założenia pedagogiki włączającej, nadal w wielu polskich szkołach jej postulaty są martwe, choć często w ogóle nie wymagają dodatkowych środków materialnych.
Mowa o:
- I jak indywidualizacja, innowacja, inność, inteligencje wielorakie;
- N jak na nowo zdefiniowane pojęcia: nauczyciel, nauka, notatki szkolne - co w efekcie zapobieże chorobie współczesnych szkół, której na imię… nuda;
- K jak kreatywność oraz klimat sprzyjający uczeniu się, które są antidotum na krzyk, karę, krytykę, a nawet krytykanctwo;
- L jak lubić lekcje, lecz trzeba pamiętać, że leniuchowanie również jest dzieciom potrzebne;
- U jak uczyć się z uśmiechem na twarzy i w sercu, by uczniowie chcieli i mogli nabywać niekwestionowane w XXI wieku umiejętności;
- Z jak zdolności, które ma każdy człowiek, choć nie każdy te same, a zadania domowe, zeszyty ćwiczeń i w ogóle zeszyty szkolne nie muszą, bo nie powinny być, zmorą rodem z czasów 3xZ (zakuć-zdać-zapomnieć);
- J jak ja-człowiek, mam prawo do własnych odczuć i myśli, dlatego grupowa jednomyślność będzie wypracowywanym efektem, a nie narzuconym zdaniem;
- A jak antropocentryzm, czyli człowiek pośród innych ludzi.
Ponieważ "A" to ostatnia litera naszego kluczowego słowa, można by pokusić się o postawienie jakiegoś znaku interpunkcyjnego, np. A. lub może lepiej A! Ale również mogłoby być A…, bo inkluzja – czyli włączanie, a nie odrzucanie, izolowanie, segregowanie – jest bardzo wymagającym zachowaniem człowieka wobec człowieka. Zwłaszcza nauczyciela wobec ucznia, który ma prawo do: nauki, tożsamości, miłości, szacunku, wolnego czasu. Również do stawiania dorosłym (w tym nade wszystko nauczycielom) pytań: po co mi to? co mi to da? do czego mi się to przyda?.
Właśnie namysł powinien cechować współczesnego, kompetentnego pedagoga, a nie gotowe recepty, jedyne i słuszne dla każdego. Bo jeśli coś jest do wszystkiego, to… do niczego!
Autorem artykułu jest prof. nadzw. dr hab. Wiga Bednarkowa - wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie i Katowicach na kierunku pedagogika
Prof. nadzw. dr hab. Wiga Bednarkowa, mat. prasowe