Stanowią blisko 80% przedsiębiorstw w Polsce, mają kluczowy udział w PKB i działają z determinacją, jakiej ciężko szukać w innych organizacjach. W dobie pandemii właściciele biznesów rodzinnych starają się chronić swoje firmy, które zapewniają byt pracownikom a często są też dziełem pokoleń i jednym źródłem utrzymania rodziny.
Znaczenie przedsiębiorstw rodzinnych w gospodarce jest daleko większe niż wynika to z i tak już wysokich wskaźników. Przedsiębiorstwa rodzinne, zwłaszcza małe i średnie, traktowane są jako bufor dla gospodarki, ponieważ z mniejszym uszczerbkiem przeżywają trudne czasy i szybciej wychodzą z kryzysu. Być może dlatego, że są one dla 80% właścicieli jedynym źródłem dochodów. Przedsiębiorstwa rodzinne to miejsca kształcenia nie tylko członków rodziny, ale w ogóle młodych ludzi i to głównie w deficytowych zawodach, zapominanych profesjach rzemieślniczych. Biznes rodzinny to również innowacje, często przełomowe. Twierdzi się, że spośród największych wynalazków XX w. 2/3 pochodzi z firm rodzinnych. Przedsiębiorstwa te są jednak nie tylko generatorami przełomowych odkryć, powstaje w nich wiele innowacji i usprawnień przekładających się na codziennie funkcjonowanie firmy - nowe pomysły ułatwiające życie są przez firmy rodzinne wdrażane szybko i efektywnie. Biznesy rodzinne to też lokalność i ważny element każdej społeczności. Powstają tam, gdzie jest potrzeba i panuje klimat przychylności a nie prawo wielkich liczb. Poprzez swoje lokalne zakorzenienie, często kilkusetletnie, są trwałym elementem nie tylko gospodarki, ale wręcz kultury lokalnej, stanowią wsparcie dla mieszkańców, budują markę regionalną, są najbardziej rozpoznawalnym elementem regionu
mówi dr hab. Krzysztof Safin, prof. WSB, Dyrektor Centrum Biznesu Rodzinnego przy Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu.
W drugiej połowie stycznia, kiedy stało się jasne, że wirus prędzej czy później dotrze także do nas zaczęliśmy przygotowywać różne scenariusze działania, aby nie dać się zaskoczyć. Wszystkie miały jeden wspólny mianownik – zapewnienie ze strony właściciela, że będzie o firmę walczył do upadłego. Od początku było więc jasne, że nie myślimy o kapitulacji. A ponieważ Martin Kaczmarski jest młody i bardzo dynamiczny, jedynym dopuszczalnym rozwiązaniem było poszukiwanie możliwości rozwoju, jakie w każdym kryzysie się pojawiają, tylko trzeba umieć je dostrzec. Zwiększyliśmy zatrudnienie o 10%, poszerzamy kanały sprzedaży, mamy nowe produkty
mówi Sławomir Golonka, Wiceprezes Zarządu Kaczmarski Group.
Fot. Pexels.com, Andrea Piacquadio